Podsumowanie prac zespołu Przestrzeń Informacyjna (media, fact-checking). Członkowie: red. Grzegorz Rzeczkowski – koordynator, dr Katarzyna Bąkowicz, red. Agnieszka Jędrzejczyk, Małgorzata Kilian-Grzegorczyk, Filip Szulik-Szarecki.
PRZEBIEG DYSKUSJI
Przestrzeń informacyjną zainfekowało wiele groźnych zjawisk. Pomiędzy pustką informacyjną a komunikacyjnym szumem mocno rozpycha się dezinformacja, która przybiera nowe formy i mutacje. Choć zdajemy sobie sprawę z jej istnienia, mimo podejmowanych działań mających ją osłabić, dezinformacja wciąż daje znać o sobie. Jej dewastujący wpływ widzimy zarówno za granicą jak i w Polsce.
Wciąż po dezinformację sięgają radykałowie, by podsycać lęki, siać wrogość i krzewić egoizm, co ma im pomóc zdobyć lub utrzymać władzę, a przy tym podkopać i obalić demokrację. Jedni w drodze do celu próbują skłócić nas z najważniejszymi sojusznikami, inni wzbudzić nienawiść do uchodźców czy do mniejszości. Nie działoby się to wszystko bez udziału mediów, także tych tradycyjnych. Informacja stała się bronią masowego rażenia, której siły wciąż nie doceniamy.
DIAGNOZA SYTUACJI
Dlaczego polscy twórcy i nadawcy treści narażeni są na powielanie przekazów o charakterze dezinformacyjnym? Najważniejszy wpływ mają następujące czynniki:
- Niskie kompetencje komunikacyjne nadawców i odbiorców treści. Nagminnie w przestrzeni publicznej używane są różne specjalistyczne odmiany języka polskiego, wykluczające dużą grupę odbiorców.
- Niewystarczająca świadomość znaczenia słowa w przekazywaniu informacji, objawiająca się m.in. sięganiem po język polaryzacji, konfliktu. Objawia się to przede wszystkim w tym, że komunikat nie służy do budowania więzi, ale do narzucania własnego punkt widzenia.
- Niewystarczające standardy weryfikacji informacji albo nawet ich brak.
- Brak samoregulacji (samokontroli) w przepływie informacji.
- Informacja przestała być traktowana jako bezstronny komunikat, ale stała się w dużej mierze – w zależności od nadawcy – albo towarem albo narzędziem kontroli (ze strony władz).
Twórcy treści nie znają zasad dostępności cyfrowej – nie wiedzą więc, jak uwzględniać specjalne potrzeby różnych odbiorców. Bez tej uważności komunikaty tworzone nawet w najlepszej wierze są jeśli nie dezinformacją, to misinformacją.